sobota, 14 kwietnia 2012

Inauguracja sezonu 2012

Miniaturowy zamek w ogródku jednego domu
Sezon atakuje na wielu płaszczyznach i nie daje się niemrawie rozkręcającemu się kwietniowi: brneńskie place i ulice zaczęły zawłaszczać ogródki, nawet przy pięciu stopniach gdzieniegdzie wyłaniają się panienki w koszulkach z krótkim rękawem."Powietrza!"- zdaje się krzyczeć bardziej lub mniej bezgłośnie każdy, niczym w wierszu Tuwima.
Nie, nie, to nie latarnia morska, ale widok na Babi Lom
Jedna z setek napotkanych żab
Kapliczka we Vranovicach
Przez całą zimę chciało się gnić w murach przy odkręconych kaloryferach i nie wychodzić dalej niż do pobliskiego baru, co bez wątpienia zaważyło na braku postów. Teraz jednak nie usiedziałabym przez cały weekend w domu - słoneczko mrugnęło blado zza chmurki, a ja łapczywie sięgnęłam po przykurzony tomik "Brno a okoli" i wybrałam proponowaną trasę nr 4 - Lelkovice - Babi Lom - Vranov - Utechov - Babi doly. Lelkovice, z których rozchodziły się szlaki, znajdują się ok. 16 km od centrum Brna. Do pobliskiej stacji w miejscowości Česká dojeżdża pociąg z Brna. Tę niedużą, ale pełną ładnych i kolorowych domków jednorodzinnych otaczają wzgórza. Na jednym z nich - Babim Lomie, liczącym 521m.n.p.m, wznosi się wieża widokowa, z której roztacza się świetny widok na okolicę, w tym na Brno. Niestety nie mieliśmy pod tym względem wielkiego szczęścia, bo słoneczko wychynęła na chwilkę, a potem szybciutko się schowało, a w zamian zaczął pokapywać deszczyk. Nie taką pogodę się jednak przeżyło i nie w takich górach, więc się nie poddaliśmy. Podejście na sam szczyt tego niewysokiego wzgórza jest dość strome i kamieniste, więc polecam założenie odpowiedniego obuwia. Babi Lom to dopiero początek piętnastokilometrowej trasy. Po zejściu z niego czeka nas wejście na jeszcze kilku kamienistych szczytów, dzięki czemu trasa jest ciekawa, bo nieco podnosi poziom adrenaliny - nie raz trzeba użyć rąk do podpierania, i przy okazji zapewnia piękne widoki. Na trasie można spotkać różne gatunki ptaków, między innymi dzięcioła. My natrafiliśmy na zatrzęsienie żab ze względu na ich okres godowy. 
Kos
Spokojne, sobotnie przejście trasy z posiadówkami na kanapeczkę i herbatkę zajęło nam około pięciu godzin. Tylko początkowe podejście było nieco trudniejsze, a reszta to właściwie spacer po lesie. Za to właśnie lubię Brno - tuż za granicami miasta, a nawet często w jego granicach znajdują się przestronne, dzikie tereny, które można eksplorować godzinami i poczuć się tak, jakby się było w górach. Muszę powiedzieć, że brakowało mi tego przez zimę. I że chyba wynagradza mi to, że Brno nie jest Paryżem, Nowym Jorkiem, czy nawet Pragą. 

4 komentarze:

  1. Ciekawa opowieść i ładne ilustracje. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję inauguracji i ciekawej wycieczki...
    Ja też bardzo lubię takie wyprawy. :-)
    Pozdrawiam
    P.S. Szkoda, że tak mało zdjęć z tej wędrówki :-(

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcia mają tylko zachęcić do tego, żeby wybrać się na wycieczkę i zobaczyć to wszystko na własne oczy:)

    OdpowiedzUsuń